Zabójca płuc we własnym domu. Kraków na froncie walki z azbestem
Pozbawia życia ponad 100 tysięcy osób rocznie, wywołuje liczne nowotwory, niszczy organizm nawet przez kilkadziesiąt lat. I być może mieszka z Tobą pod jednym dachem. Ile azbestu pozostało w Krakowskich budynkach i jak miasto z nim walczy?
Ataki terrorystyczne, które 11 września 2001 roku wstrząsnęły nie tylko Nowym Jorkiem, Stanami Zjednoczonymi, ale w zasadzie całym światem, zapamiętane zostaną jako zbrodnia na ponad trzech tysiącach bezbronnych ofiar, które spłonęły żywcem w gruzach potężnych budynków biurowców World Trade Center. I mimo, że od tych wydarzeń minęło już ponad 19 lat, kartoteki aktów zgonów nadal wypełniają się nazwiskami kolejnych, tym razem znacznie ciszej opłakiwanych, ofiar zamachu. Z szacunków amerykańskiego rządu wynika, że blisko 60 tysięcy osób zagrożonych jest poważnymi, często śmiertelnymi, powikłaniami związanymi z kontaktem z pyłem unoszącym się po wybuchu. Wśród licznych toksyn najniebezpieczniejszy jest azbest – tylko w dniu zamachu do powietrza dostało się prawie 2 tysiące ton tej szkodliwej substancji. Wśród znajdujących się w pobliżu World Trade Center w dniu zamachu, odnotowano 9795 przypadków nowotworu, wywołanego skutkami wdychania pyłu.
Azbest zabija jednak nie tylko w Nowym Jorku. Jest znacznie bliżej – być może w Twoim domu, drogi Czytelniku.
Dlaczego azbest jest tak niebezpieczny?
Dziś zaliczany jest do dziesięciu najgroźniejszych zanieczyszczeń ziemskich, ale nim odkryliśmy jego brzemienny w skutkach wpływ na układ oddechowy, pokrył strzechy, dachy i elewacje naszych domów. Co jednak sprawia, że substancja ta jest tak groźna? Odpowiedź na to pytanie należy zacząć od wyjaśnienia, czym w zasadzie jest azbest.
W przyrodzie występuje pod licznymi postaciami, które łączy charakterystyczna włóknistość. To właśnie jego forma sprawia, że w kontakcie z organizmem człowieka może być dosłownie śmiertelny. Azbest stał się podstawowym elementem niezwykle popularnych w budownictwie lat 60. i 70. XX w. cementowanych płyt eternitowych, które używane były do zabezpieczania dachów. Z czasem, poza niską efektywnością funkcjonalną, estetyczną brzydotą, znane w całym kraju faliste tafle wykazały się niską odpornością na deszcz, który wypłukuje z nich cement, tym samym odsłaniając włóknistą, łatwo rwącą się strukturą włókien. Te, zawieszone w powietrzu, z łatwością przedostają się do płuc, zostając tam na zawsze. W wyniku wieloletniego drażnienia komórek włókna wywołują szereg schorzeń, na czele z nowotworem płuc, oskrzeli, jajników, nerek i krtani. Listę skutków wdychania powietrza z azbestem uzupełniają choroby opłucnej i inne dolegliwości oddechowe. W większości, objawiające się 10, 20, a czasem nawet 30 lat od dostania się do płuc.
Nowa Huta azbestowa
Świadomość szkodliwości azbestu wzrosła lawinowo dopiero pod koniec lat 80. XX wieku. Do tego czasu zawierające go płyty eternitowe pokryły Polskę i świat. Tani, łatwy w produkcji i montażu budulec, w czasach głębokiego PRL pomagał budować socjalistyczną rzeczywistość. Gdy ponad 70 lat temu władze ludowe na obrzeżach Krakowa postanowiły stworzyć miasto idealne dla “nowego człowieka”, od początku zaczęły go truć. Śmiertelny azbest pojawiał się niemal wszędzie gdzie budowano. A budowano bez przerwy od 1949 roku. Gdy wiedza o jego skutkach była już szeroko znana w Europie Zachodniej, w Polsce używano go jeszcze w III RP, ostatecznie zabraniając jego produkcji i wykorzystywania dopiero w 1998 roku. Ile inwestycji budowlanych powstało w tym czasie? Na tyle, by w mieście pozostawić około 5 tysięcy ton tego szkodliwego budulca. Po ponad dwóch dekadach likwidacji w Krakowie zostało go ponad 3,2 tys. ton. W znakomitej większości, w Nowej Hucie, na Wzgórzach Krzesławickich, Bieńczycach, ale także w innych “nowych” częściach Krakowa – w Dębnikach, Prokocimiu, Swoszowicach.
Azbest własny i nabyty
Szkodliwych włókien nie widać i nie czuć. Zła wiadomość jest taka, że oddychamy nimi codziennie. Gorsza, że nawet całkowite pozbycie się azbestu z krakowskich dachów, nie pozwoli nam bezpiecznie zaciągnąć się powietrzem. Otrzymujemy go, wraz z wschodnim wiatrem, od sąsiadów z przemysłowego Śląska, gdzie jest go rekordowo dużo. W 2014 roku Gazeta Krakowska informowała, że w Małopolsce jest wysokie średnie stężenie włókien azbestowych w powietrzu – 541 włókien na metr sześcienny. Wówczas w województwie dolnośląskim wskaźnik sięgał 247, podkarpackim 312.
Ale jako Małopolanie sami także trujemy otoczenie. Wysoki wskaźnik województwa świętokrzyskiego (709) to w dużej mierze dorobek nabyty po likwidacji fabryki w znajdującym się na północnych granicach województwa małopolskiego Szczucinie.
Jak Kraków walczy z azbestem?
Skutecznie – tylko w ostatnich 6 latach miastu udało się zlikwidować ponad tysiąc ton. Walka z rakotwórczym eternitem na dachach ruszyła w 2015 roku. W przeciągu roku, z miejskiej kasy zlikwidowano wówczas w sumie 355 ton azbestu. W 2017 roku przyłączyła się także Unia Europejska, dofinansowując Krakowowi znaczną część kosztów. Dzięki temu w latach 2017-2019 usunięto kolejnych 680 ton. Miejski program walki z pylącą substancją w 2017 roku otrzymał subwencję która uzupełnia środki na działania o 3 733 766 zł z całkowitego budżetu 4 744 782 zł. To element motywacji pozytywnej. Ta negatywna, w postaci dyrektywy, pod groźbą kar zobowiązuje Polskę do pozbycia się całego azbestu do 2032 roku.
A czy Ty już pozbyłeś się azbestu?
Skuteczność działania programu miejskiego, napędzanego środkami wspólnotowymi, wymaga aktywnej partycypacji samych mieszkańców. Zakłada on bowiem pokrycie całkowitych kosztów demontażu i utylizacji azbestu, zarówno przez osoby fizyczne, w tym członków rodzinnych ogrodów działkowych, miejskie jednostki organizacyjne, jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej, a także przedsiębiorców – niezależnie od wielkości działalności gospodarczej. Wystarczy wypełnić wniosek, dostępny w Urzędzie Miasta oraz w Biuletynie Informacji Publicznej – TUTAJ