Miejsca parkingowe nie dla mieszkańców europejskich metropolii. Kraków auta wypycha coraz dalej od centrum
Czterokołowy, napędzany silnikiem niedawny symbol wolności, wkrótce w wielu miastach zachodniej Europy może okazać się… niewolniczą kulą u nogi. Wszystko w związku z radykalnymi zmianami, jakie szykują się w systemach parkowania w Oslo, Paryżu i…Krakowie.
Zwolennicy radykalnych rozwiązań w transporcie miejskim w stolicy Norwegii mogą szykować szampany. Pozostali drapią się po głowach, zastanawiając się co po zmianach zrobić ze swoimi samochodami. Według planowanej w tym mieście reformy, z przestrzeni mają zniknąć niemal wszystkie miejsca parkingowe w mieście. W praktyce oznacza to brak postoju pod domami i blokami mieszkalnymi, brak postoju pod urzędami, instytucjami kultury oraz brak postoju pod biurami i zakładami pracy.
Liczba dnia: zero
Według projektu radnych Oslo, miejsca parkingowe ograniczone zostaną do absolutnego minimum i dotyczyć będą niewielkiego odsetka przebywających w budynkach osób. Dla mieszkań poniżej 143 metrów kwadratowych nie przewidziano ich wcale. Podobnie jest w przypadku sklepów i obiektów usługowych poniżej 300 metrów kwadratowych. Zero miejsc parkingowych to także liczba przysługująca obiektom kulturalnym. Nieco więcej łaski projekt przewiduje w przypadku budowy biurowca o powierzchni 10 000 metrów kwadratowych, w którym pracuje 1000 pracowników. Tu dozwolonych ma być “aż” 20 miejsc parkingowych.
Wszyscy na rowery
Ale realne uniemożliwianie użytkowania samochodów to tylko kij. Marchewką dla mieszkańców stolicy Norwegii ma być rower, a w zasadzie rozwój niezbędnej do jego użytkowania infrastruktury. Mer Oslo proponuje zatem, by każda nowa inwestycja wiązała się z wyznaczeniem co najmniej 5 miejsc parkingowych na każde 100 metrów przestrzeni mieszkalnej, przy czym 4 to absolutne minimum przypadające na jedno mieszkanie. 2,5 miejsca parkingowego dla rowerów to z kolei norma dla biurowców.
Myśląc o miejscu na jednoślad, Norwegowie wskazują, że nie może być to wyłącznie stojak, czy wyznaczona przestrzeń. Podczas gdy wskazuje się, że parkingi samochodowe mają być maksymalnie oddalone od wejść do budynków, te rowerowe zaś, mają znajdować się tak blisko, jak tylko jest to możliwe. Połowa miejsc parkingowych musi znajdować się wewnątrz budynku lub posiadać nadbudowę z oświetleniem, a 30% z tych miejsc ma być dostosowanych dla rowerów typu cargo.
To nie wszystko, bo regulacja przewiduje, by każdy nowo powstały budynek mieszkalny posiadał wyznaczoną przestrzeń z warsztatem rowerowym. Z kolei w każdym zakładzie pracy znajdować się ma wyznaczona szatnia i punkt sanitarny dla rowerzystów.
Paryż o połowę mniej samochodowy
Póki co, zarówno propozycja ograniczająca parkowanie samochodów, jak i normy rowerowe, to projekty. Forsuje je jednak ugrupowanie rządzące, wraz z merem Oslo. Ale to nie jedyna głowa europejskiej stolicy, która ostatnio auta wzięła na swój celownik. O planach likwidacji połowy (!) z dostępnych 140 tysięcy miejsc parkingowych, poinformowała Anne Hidalgo, mer Paryża. Tłumacząc, że mniejszość mieszkańców nie może dominować większości, rządzący planują zredukować w szczególności te postoje, które znajdują się na najmniejszych i najwęższych uliczkach francuskiej metropolii. W miejsce parkingów mają powstać przestrzenie wybrane przez samych mieszkańców. Głośno myśli się o placach zabaw i…miejscach dla rowerów.
Portfele mieszkańców lekarstwem na budżetową dziurę
A co w kontekście koniecznego zniechęcania do używania samochodów dzieje się w Krakowie? Miasto niedawno zdecydowało o rozszerzeniu strefy płatnego parkowania. Na razie w niewielkim stopniu – do grona ulic objętych koniecznością posiadania abonamentu lub biletu postojowego dołączyły Zieleniewskiego i Stachowskiego, które do niedawna były wyłącznie drogami dojazdowymi do nowych inwestycji.
Deficyty wpływów do miejskiej kasy zmotywowały miejskich rajców do podjęcia na nowo tematu zwiększenia kwoty opłaty za abonament mieszkańca. Póki co, mieszkający w strefie, mają prawo do wykupu abonamentu w kwocie 10 złotych miesięcznie. Stan ten dalece radykalnie chce jednak zmienić grono urzędników związanych z obozem prezydenta prof. Jacka Majchrowskiego. Pierwotna propozycja sześciokrotnego zwiększenia opłaty (do 60 złotych miesięcznie) została szybko zredukowana do 30 złotych. I ta propozycja podczas październikowej sesji Rady Miasta nie znalazła poparcia i wiele wskazuje na to, że zostanie odłożona do wiosny.
Z kolei przyjezdnych zniechęcić ma planowane w strefie najbliższej centrum miasta wprowadzenie opłaty za parkowanie także w niedzielę.
Podwyżki cen mają przede wszystkim zasilić konto miejskie, ale też skutecznie odstraszyć tych, dla których posiadanie samochodu nie jest koniecznością. Suwerenowi zapewne łatwiej będzie je przedstawić, gdy poza kłopotami finansowymi, miejscy radni wskażą na korzyści środowiskowe stopniowego redukowania liczby aut w mieście.