Jadalny ogród na balkonie – rozmowa z Sebastianem Kulisem
Mieszkanie w mieście nie wyklucza możliwości cieszenia się świeżymi, własnoręcznie uprawianymi warzywami i ziołami. O hodowli warzyw na balkonie i możliwościach, jakie daje mikroogrodnictwo w mieszkaniu, opowiada Sebastian Kulis.
Czy nie mając własnego ogródka, możemy cieszyć się roślinami jadalnymi z własnej hodowli?
Oczywiście! Jeżeli mamy do dyspozycji nawet najmniejszy balkon, to ogranicza nas tylko wyobraźnia, może jeszcze metraż. Te same rośliny, które rosną w gruncie, wyrosną też w donicy. Jeżeli chodzi o warzywa, to najbardziej polecam uprawiać pomidory, papryki, czy najróżniejsze sałaty: rukolę, roszponkę, musztardowce, mizuny, mispoony, rapy i wiele innych. Zioła oraz kwiaty jadalne idealnie nadają się na balkony, bo karmią nas oraz lokalne zapylacze.
Podstawa uprawy balkonowej to duża donica, taka minimum 30 centymetrów średnicy, choć im większa, tym lepsza. Zawsze powtarzam, że lepiej mieć jedną, ogromną donicę, niż kilka małych. W dużej donicy możemy posadzić razem wiele roślin, które wytworzą piękny, duży system korzeniowy, dzięki czemu będą odporne na dłuższe okresy bez podlewania. Małe donice wysychają czasem w kilka godzin, a rośliny wraz z nimi.
Jakie rośliny jadalne można posadzić w mieszkaniu? Czy warzywa mają szansę na pełen rozwój w doniczce, czy jesteśmy ograniczeni do ziół?
Nie będę czarować — rośliny ogrodowe muszą rosnąć na zewnątrz. Nie musi to być ogródek, może to być balkon, ale jednak w mieszkaniu raczej nic nie wyhodujemy. Niektórym udaje się uprawiać paprykę lub pomidorki koktajlowe na słonecznych, południowych oknach, jednak tutaj trzeba liczyć się z tym, że takie uprawy łatwo zostają zaatakowane przez mszyce, czy wciornastki. Najlepszym rozwiązaniem, a często lekceważonym, jest uprawa kiełków. Kiełki są łatwe w uprawie, możemy mieć je pod ręką przez cały rok, są kosmicznie zdrowe, a do tego kosztują niewiele w porównaniu do cen zakupu w sklepach.
Kolejną rzeczą do domowej uprawy są… grzyby! Teraz łatwo dostać baloty grzybni np. boczniaków, soplówki, czy grzybów shitake, które można wyhodować w domu, na klatce schodowej, w garażu czy piwnicy. Grzyby ciągle muszą walczyć z fałszywą tezą, że są bezwartościowe. A tak naprawdę mają w sobie mnóstwo mikroskładników, które trudno znaleźć w roślinach.
Jakie warunki należy zapewnić roślinom, aby wyrosły w często słabo doświetlonym mieszkaniu?
Jeżeli chodzi o rośliny doniczkowe, to najlepiej dobierać je tak, by pasowały do warunków, jakie mamy, a nie tylko dlatego, że nam się podobają. Do słabo oświetlonych mieszkań czy pomieszczeń polecam takie rośliny jak aspidistra, zamiokulkas, sansewieria czy araukaria.
Jeżeli jednak marzymy o jakiejś roślinie, która potrzebuje dużo światła, a nie mamy ku temu warunków, wystarczy kupić odpowiednią żarówkę doświetlającą rośliny. Bardzo łatwo znaleźć je w Internecie. Taką żarówkę wkręca się w domową lampkę, ustawia w odpowiedniej odległości od rośliny i doświetla przez kilka godzin dziennie, w zależności od gatunku. Nie do końca jestem fanem tego rozwiązania, bo to jednak zużywanie cennej energii dla naszej fanaberii, ale jeżeli na co dzień staramy się dbać o Planetę, a jesteśmy np. zakochani w strelicji i nie mamy nawet balkonu, to żarówka może być kompromisem między przejmowaniem się Naturą, miłością do niej, a zdrowym rozsądkiem.
Czy domowy ogród w mieszkaniu możemy prowadzić o każdej porze roku?
Taki oparty o grzyby i kiełki — jak najbardziej. Jednak sezonowość to sezonowość i wszystko ma swój czas. Gdy nadciąga jesień, nasze mieszkania stają się bardzo suche, ciepłe, a na dodatek nie dociera tam światło. Dlatego rośliny, które powinny rosnąć w gruncie, a są zamknięte w mieszkaniu, z czasem po prostu zaczynają usychać i trudno podtrzymać je przy życiu.
Mam jednak patent na ostre papryczki, które uprawiam w donicy. Pod koniec września, gdy noce stają się chłodniejsze, zabieram paprykę do domu i ustawiam na najjaśniejszym parapecie. Papryka ta owocuje jeszcze do grudnia i dzięki temu często podczas świąt używam do gotowania świeżej papryki. Potem zimuję ją w garażu lub piwnicy, a na wiosnę znów wystawiam na okno, gdzie odbija i w maju może wrócić na zewnątrz.
Czy wszystkie zioła mogą rosnąć w jednej, wspólnej donicy?
Byłoby zbyt pięknie! Niektóre zioła kochają suchą glebę i smażenie się w słońcu, inne stronią od zbyt dużej ilości promieni słonecznych i cenią sobie wilgoć w korzeniach. Zioła o twardych liściach, jak tymianek, rozmaryn, szałwia, oregano, hyzop, cząber, czy lawenda uwielbiają słoneczne miejsca z lekką glebą. I mam tu na myśli miejsca, które są oświetlone od rana do wieczora. Zioła o miękkich liściach jak bazylia, lubczyk, pietruszka, szczypiorek, czy mięta, będą wdzięczne za bardziej żyzną glebę i odrobinę mniej słońca.
Rośliny z każdej grupy można sadzić razem, ale nie polecam sadzić więcej, niż trzy sadzonki do donicy mniejszej niż 20 centymetrów średnicy. A do tego miętę najlepiej sadzić osobno, bo lubi dusić inne rośliny wokół. Rzecz z miętą jest też taka, że nie należy mieszać ze sobą różnych odmian mięty, np. mięty pieprzowej z czekoladową, ponieważ zaczną smakować tak samo.
Hodowla to tylko jedna strona medalu, a jak wykorzystać świeże zioła w kuchni?
Najlepiej na świeżo! Jeżeli mamy świeże zioła, to nie męczmy ich długim gotowaniem, czy pieczeniem. Ziół, które wcześniej opisałem jako „miękkie”, używam tylko do posypania dania przed samym podaniem, ewentualnie wrzucam je do sosu czy ziemniaków, gdy są już gotowe, szybko mieszam, by się zaparzyły i od razu podaję. Im krócej będziemy je podgrzewać, tym będą aromatyczniejsze i bardziej wartościowe. Te o twardych liściach śmiało dodaję do pieczenia, gotowania czy smażenia, ale nie wszystkie naraz. Zazwyczaj zostawiam połowę, którą dodaję jeszcze na świeżo, by móc bardziej cieszyć się ich smakiem.
Sebastian Kulis – autor bestsellerowej książki „Roślinne porady. Ogród na cztery pory roku” i współautor bloga Roślinne Porady. Prowadzi warsztaty i konsultacje z zakresu ogrodnictwa miejskiego i edukacji ekologicznej oraz projektuje samowystarczalne ogrody naturalne w najbardziej nietypowych miejscach. Swoją wiedzą dzieli się także na Facebooku i Instagramie.