Dlaczego wiosna przychodzi wcześniej?
Wiosna jest czasem budzenia się przyrody do życia po zimowym odpoczynku. Z pewnością Ty również odczuwasz różnicę, kiedy dni są coraz dłuższe, a okolica się zazielenia — jednak w ostatnich pierwsze sygnały wiosny pojawiają się coraz wcześniej. Czy powinno nas to niepokoić?
Wczesna (miejska) wiosna a zagrożenia dla przyrody
Ostatnie zimy w Polsce są ponure, mokre i błotniste. Niewiele jest magii w obecnej zimie – białych, puszystych dywanów na trawnikach, różnokształtnych śnieżynek czy mrozu szczypiącego w nos. Z tego powodu każdy cieplejszy, jaśniejszy dzień – nawet w lutym – wywołuje uśmiech i myśli o zbliżającej się wiośnie. Jednak pojawia się też wątpliwość – czy w lutym wiosna powinna być już blisko? Czy powinno być tak, że nagle robi się za ciepło na zimowy płaszcz?
Pomimo ciepłych i jasnych dni, gwałtowność przechodzenia zimy w wiosnę jest niepokojąca. Wiosna powinna przychodzić powoli, stopniowo wymieniać się z zimą etapem przedwiośnia. Tymczasem coraz częściej możemy zaobserwować, jak drzewa pączkują w lutym, a krokusy czy przebiśniegi pojawiają się nawet wcześniej.
Standardowo, temperatura powietrza na terenach miejskich jest o 1–3 stopnie Celsjusza wyższa, niż na terenach wiejskich. Wieloletnie badania zdjęć satelitarnych miast i wsi wykazały, że wiosna w mieście przychodzi wcześniej — i ten mechanizm jest znany mieszkańcom miejskich terenów, którym zdarza się wyjeżdżać w inne miejsca. Naukowcy coraz częściej zaczęli jednak pisać o „miejskiej wiośnie”, gdzie przyroda budzi się z zimowego snu 6 dni wcześniej, niż na wsi. Na czym ona polega?
To jeden ze skutków antropogenicznych zmian klimatu. Antropogeniczna zmiana klimatu to taka, która spowodowana jest działalnością człowieka. Co to tak naprawdę oznacza? Odpowiadamy na przykład za nadmierną emisję dwutlenku węgla, spalanie paliw kopalnych, eksploatację zasobów naturalnych, deforestację i inne czynniki wpływające na stan naszej planety. To zużywanie zasobów Ziemi doprowadziło do katastrofy klimatycznej, której jedną z konsekwencji są wczesne wiosny i coraz częstsze sytuacje, gdy rośliny cebulowe czy drzewa budzą się do życia już w lutym.
Czy pory roku zmieniają się na naszych oczach?
Zima w ostatnich latach to inna zima niż ta w latach 1971-2000. Temperatury powietrza znacznie odbiegają od normy, są miejsca, gdzie w ogóle nie było pokrywy śnieżnej, opady są zdecydowanie niższe. Pokrywa śnieżna jest magazynem wody, której już zaczyna brakować w niektórych rejonach świata.
Jak standardowo wyglądała wiosna w naszej szerokości geograficznej? Roztapiający się śnieg był kiedyś jednym z pierwszych znaków kroczącej wiosny. Powolne ocieplanie się i wydłużanie dni pozwalało na stopniowe zmniejszanie się śnieżnej pokrywy i wybudzanie do życia ukrytych pod białą kołderką przebiśniegów czy krokusów. Topniejący śnieg zasilał wody podziemne, których coraz gwałtowniejsze ruchy pobudzały pracę korzeni i przepływ soków w drzewach.
Podobnie jak świat roślin, tak samo zwierzęta — ogrzewane pierwszymi gorącymi promieniami Słońca —wybudzały się z zimowych snów o odpowiedniej porze, czyli akurat wtedy, gdy dostępne było ich pożywienie. Najpierw pączkowały drzewa, a dopiero wtedy przylatywały zapylacze, np. pszczoły. Ptaki wracały do swoich gniazd dokładnie wtedy, gdy były warunki do zakładania ptasiej rodziny.
Przedwcześnie odchodząca zima stanowi więc zagrożenie dla wielu gatunków i całej otaczającej nas przyrody miejskiej. Wczesna, „miejska wiosna” to ryzyko, że świat wybudzi się zbyt wcześnie, aby przetrwać, ponieważ zmiany pogody są dynamiczne, a fale wysokich temperatur przeplatają się z ostatnimi mrozami. Rozkwitającym już w lutym drzewom grozi przemarznięcie pączków i delikatnych kwiatów. Wybudzone przedwcześnie ze snu niedźwiedzie w poszukiwaniu pożywienia trafiają do podgórskich miejscowości. Jeże umierają z głodu. Pszczoły wylatują za wcześnie lub za późno, by zapylić kwiaty, ponieważ okres kwitnienia gwałtownie się skrócił.
Choć kalendarzowa wiosna nadchodzi 21 marca, możemy zaobserwować, że do tej pory wiele roślin, które dopiero się pojawiały, jest już bardzo rozwinięta — na przykład żonkile, forsycje czy dzikie jabłonie. Delikatne rośliny są bardzo narażone na zimowe nawroty, ale nie tylko one. Temperaturowa sinusoida to zagrożenie również dla nas, ponieważ ciepło kusi nas, aby schować zimową garderobę i wskoczyć w lżejsze ubrania. Każde wyjście to dyskomfort związany z ryzykiem przegrzania lub przemarznięcia.
Czy „miejska wiosna” da się jeszcze odwrócić?
Czy miasta mogą zrobić coś, aby zatrzymać tendencje związane z fenomenem „miejskiej wiosny”? Naukowcy podejrzewają, że istotny wpływ na miejskie ekosystemy mogą mieć nie tylko czynniki związane z działalnością człowieka w sensie globalnym, ale również nasze lokalne decyzje. Jednym z nich jest niewątpliwie… zanieczyszczenie światłem, którego stała obecność może przekłamywać długość dnia i wpływać na wcześniejsze zazielenianie. Pandemiczne czasy pokazały nam, że wszechobecne światła mogą czasem zgasnąć i odmienić nasz świat – być może warto byłoby wprowadzić „ciemne godziny” w wybranych miejscach, na przykład parkach?