W tym roku roweru publicznego na pewno nie będzie – wywiad z Marcinem Wójcikiem z ZTP
Kraków w obliczu zmian społecznych związanych z pandemią koronawirusa postawił na priorytet transportu pieszego i rowerowego. Zmiany w infrastrukturze miejskiej już widać, a kolejne wprowadzane mają być w najbliższych tygodniach. O rowerowych planach miasta, punktach mobilności i braku perspektyw na następstwo dla Wavelo, rozmawiamy z Marcinem Wójcikiem, głównym specjalistą ds. public relations i mobilności w Zarządzie Transportu Publicznego.
Krzysztof Dąbrowa: W kilku miejscach w mieści pojawiły się nowe, dość wyraziste oznaczenia totemowe. Czym są te punkty mobilności i w jakim celu powstały?
Marcin Wójcik: To z jednej strony kwestia uporządkowania estetyki miejskiej, z drugiej zaś szansa na realny wpływ na uregulowanie pewnych kwestii związanych z obecnością wielu podmiotów świadczących usługi związane z sharingiem hulajnóg elektrycznych. Tworząc punkty mobilności, chcemy wypracować wraz z ich operatorami rozwiązanie, które będzie zapobiegało znanym wszystkim zjawiskom pojazdów pozostawionych zasadzie w całej przestrzeni miejskiej. Punkty powstały w miejscu dawnych stacji Wavelo, dysponujemy ponad 150 totemami, które, szczególnie w obrębie bliskim centrum, dzięki nowej okleinie zyskują nowe zastosowanie.
Ich obecność oznacza, że operatorzy i użytkownicy hulajnóg będą zmuszeni do pozostawiania pojazdów w tych wyznaczonych miejscach?
Jako jednostka samorządu nie dysponujemy mocą prawną, by wymusić na operatorach pozostawianie hulajnóg w określonym miejscu. Należy pamiętać, że te firmy, które pojawiły się na polskim rynku, wykorzystują pewną lukę w prawie i dlatego tak trudno regulować ich obecność w przestrzeni. Chciałbym jednak zaznaczyć, że jesteśmy w ciągłym kontakcie z operatorami i dostrzegamy z ich strony chęć do współpracy, której efektem ma być wykorzystanie punktów mobilności do dystrybucji urządzeń. Chcemy także, by odpowiednimi regulaminami, sami operatorzy zachęcali do korzystania z tych punktów swoich użytkowników.
A dla kogo jeszcze będą punkty mobilności?
Dla każdego. Znajdą się tutaj stojaki i miejsca wyznaczone dla właścicieli prywatnych rowerów, rowerów elektrycznych i hulajnóg. To ma być wygodne i bezpieczne miejsce do pozostawienia swojego pojazdu, szczególnie w centrum miasta.
Punkty mobilności powstają w miejscu, gdzie wcześniej funkcjonowały stacje rowerów Wavelo. W obliczu kryzysu epidemicznego i wprowadzanych rozwiązań pro-rowerowych chyba podwójnie żal, że Kraków nie ma swojego roweru publicznego?
Oczywiście tak, aczkolwiek chciałbym jeszcze raz zaznaczyć, że decyzja o wycofaniu się leżała po stronie koncesjonariusza systemu, firmy BikeU. Ta zaskoczyła nas wszystkich, a wynikała chyba z problemów technicznych na linii operatora Wavelo i jego dostawcy software’u. Ale oczywiście, biorąc pod uwagę to jak dużą popularnością rowery cieszyły się wśród mieszkańców, a także obecny kryzys związany z epidemią COVID-19, z pewnością brak roweru publicznego w takim mieście jak Kraków nikogo nie może cieszyć. Dość powiedzieć, że koncesjonariusz wycofał się w grudniu, a od połowy marca rozpoczął się kryzys, który mocno dotknął komunikację zbiorową, będącą podstawą strategii miasta.
A rower był i zapewne będzie tym bardziej jej mocną alternatywą
Tak i my to mocno dostrzegamy, czego efektem jest wprowadzenie Krakowskiej Tarczy dla Mobilności. Jednym z jej elementów będą, szczególnie ważne w obrębie strefy płatnego parkowania, uruchomiane punkty mobilności. Oprócz tego nowe odcinki dróg rowerowych i zmieniona organizacja większych arterii. To zmiany, które dzieją się w zasadzie na naszych oczach.
Wróćmy jednak do roweru miejskiego – w obliczu kryzysu, wiele miast stawia bardzo odważnie na rower publiczny. U nas go nie ma. Jakie są perspektywy na pojawienie się miejskiego jednośladu? Pytam szczególnie w kontekście decyzji o zawieszonych procedurach przetargowych.
Rzeczywiście, sytuacja budżetowa w jakiej znalazł się Kraków, stawia pod znakiem zapytania plany uruchomienia nowego systemu rowerów miejskich. Aktualnie nie posiadamy gwarancji finansowych na jego uruchomienie, a też niestety trudno oczekiwać, by znalazł się operator, który przedstawiłby podobnie atrakcyjne warunki jak Wavelo. Pamiętajmy, że niemal każde miasto w Polsce współfinansuje funkcjonowanie systemu roweru publicznego, a my w ramach koncesji nie musieliśmy tego robić. Na razie nie ma znaczących postępów w kwestii wyłonienia nowego operatora, czy też koncesjonariusza.
A trwają jakiekolwiek prace przy wyłonieniu potencjalnych kandydatów?
Tak, stale jesteśmy w kontakcie z firmami oferującymi swoje usługi. Dodam, że chodzi o dużych graczy, których systemy działają w wielu europejskich miastach. Te rozmowy trwają, ale do podjęcia decyzji o rozpisaniu przetargu lub procedury koncesyjnej potrzebne jest zielone światło oznaczające decyzję, której ja nie mogę podjąć.
Zakładając jednak hipotetycznie, że gwarancje finansowe się pojawiają jeszcze wiosną – w jakiej perspektywie czasowej rowery miejskie mogłyby znów zawitać na ulice Krakowa? Czy jesień jest realna?
Nie ma takiej możliwości. Mogę wprost powiedzieć, że w tym roku roweru publicznego w Krakowie nie będzie. Nawet jeśli przetarg lub koncesja zostałby przeprowadzony w pierwszej połowie roku, start systemu mógłby nastąpić najwcześniej wiosną 2021 roku. To terminy, które narzucają operatorzy – pamiętajmy, że uruchomienie systemu to nie tylko samo udostępnienie rowerów. Te należy wcześniej wyprodukować, jednocześnie dysponując systemem informatycznym.
Pozostając w kwestii hipotez na temat następcy Wavelo – czy macie już ustalone preferencje dotyczące tego jak miałby wyglądać i funkcjonować rower dla Krakowa? Byłby analogiczny, czy może mówimy o napędzie elektrycznym?
Doświadczenia innych miast, chociażby Trójmiasta, sprawiają, że jestem bardzo sceptyczny wobec roweru elektrycznego. Przede wszystkim pamiętajmy, że rower publiczny użytkowany jest także przez osoby, które nie mają dużego doświadczenia w prowadzeniu tego pojazdu. Obawiam się, że, mogłoby to generować sporo problemów związanych z miejskimi kolizjami, a tym samym z dynamicznym pogorszeniem się stanu technicznego pojazdów. Nie mówiąc już oczywiście o kwestiach zdrowotnych.
Pan sam przecież jeździ na służbowym rowerze elektrycznym
Zgadza się i z tej perspektywy mogę powiedzieć, że to doskonały pojazd do Krakowa, ale dla świadomych użytkowników, którzy korzystają z takiego roweru na co dzień. To nie tylko kwestia bezpiecznego przemieszczania się, ale także dbania o odpowiedni poziom naładowania baterii roweru. Jeśli w Krakowie pojawiłby się rower elektryczny, dostawca musiałby zapewnić, że wymiana baterii roweru nie wiązałaby się bezpośrednio z wycofaniem całego roweru do serwisu. Nie zamykam się na rower elektryczny w Krakowie, ale trzeba mieć świadomość z jakimi ryzykami wiąże się jego pojawienie. Jest nim zapewne także znacznie większy koszt samego użytkowania przez ostatecznego odbiorcę.
Wróćmy do tarczy dla mobilności. O ile Pana do roweru nikt nie musiał namawiać, o tyle zapewne kryzys epidemiczny otworzył na jednoślad oczy wielu miejskich urzędników odpowiadających za transport.
Myślę, że oczy jeszcze bardziej otworzyło nasze przeniesienie biura z ulicy Centralnej do centrum. Sądzę, że świadomość tego, jak trudno poruszać się po mieście i parkować przez 8 godzin w Starym Mieście, zmieniła postrzeganie wielu moich kolegów i koleżanek na codzienne funkcjonowanie miasta. Ale oczywiście, wraz z pandemią koronawirusa uwydatniły się problemy związane z potencjalną niechęcią mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej. I te nasze adaptowane rozwiązania piesze i rowerowe mają być odpowiedzią na nową organizację przemieszczania się krakowian.
Ten, zapewne upragniony przez Pana zwrot, nastąpił dynamiczniej?
Zgadza się. I wiąże się z wieloma działaniami, także tymi związanymi z promocją rowerów cargo także wśród krakowskich przedsiębiorców. Patrzymy i odważnie naśladujemy rozwiązania naszych kolegów z innych dużych miast europejskich, w tym Wiednia. Stale pracujemy, by Kraków był jeszcze przyjaźniejszy dla użytkowników rowerów i pieszych. I takiego kierunku należy spodziewać się w najbliższych latach.
MarcinWójcik, główny specjalista ds. public relations i mobilności w Zarządzie Transportu Publicznego.