Hulaj dusza, zasad nie ma. Jak poruszać się po pozbawionym norm świecie hulajnóg?
Mimo jesiennej pluchy, z elektrycznych hulajnóg nadal korzystają tysiące krakowian. I choć urządzenia te są z nami już kolejny sezon, nadal ich zasady użytkowania nie zostały jasno sprecyzowane. Sprawdź jakie zasady przygotowuje dla nas ustawodawca i jak z hulajnogowym bezprawiem radzi sobie Kraków.
Chodnikiem, ścieżką rowerową, czasami nawet jezdnią. Najczęściej jednak wszystkimi na raz, z luźną interpretacją przepisów. Mimo wielu pozytywnych wyjątków, większość użytkowników elektrycznych hulajnóg nie chce bądź nie zdaje sobie sprawy z tego, jak poruszać się tymi urządzeniami po zatłoczonych miejskich arteriach i ciasnych uliczkach. W efekcie, na niebezpieczeństwo narażeni są zarówno sami użytkownicy, jak i otaczający ich piesi, rowerzyści, a nawet kierowcy. Powód swoistej, hulajnogowej samowolki jest jeden – brak dobrze sprecyzowanych przepisów.
Mamy więc problem, ale trudno poszukiwać winnego jego zaistnienia. Przepisy o ruchu drogowym powstawały bowiem, gdy elektryczne hulajnogi były raczej wizją rodem z filmów science-fiction, czy może bardziej, z pierwszej części „Powrotu do przyszłości”. Także samochody i rowery popularność i powszechność zdobywały jeszcze nim uzyskały ramy prawne funkcjonowania. Zmiany w tej materii zostały wymuszone kolejnymi, często dramatycznymi wypadkami. O tym, że i tym razem są konieczne, świadczą kolejne zdarzenia, także na krakowskich drogach. Tym bardziej, że są one zagrożeniem nie tylko podczas przemieszczania się, ale także z uwagi na nieodpowiedzialne pozostawianie ich w przestrzeni publicznej. Poza tamowaniem ruchu, blokowaniem ścieżek rowerowych, rozrzucone bezkarnie urządzenia operatorów sharingowych, są ogromnym zagrożeniem chociażby dla osób niewidomych. Unormowanie obecności e-hulajnóg w systemie komunikacji trwa od sierpnia 2017 roku. A na razie…
Jeżdżąc hulajnogą (jeszcze) jesteś pieszym
Hulajnoga elektryczna jako pojazd niezdefiniowany przez przepisy ruchu drogowego, nie zmienia naszych praw, względem statusu spacerowicza. Jest, podobnie jak rolki, zwykłe hulajnogi, deskorolki czy wózek inwalidzki, środkiem transportu osobistego. W świetle obowiązującego prawa, oznacza to, że, podobnie jak pieszy, poruszający się e-hulajnogą, nie może korzystać ze ścieżek rowerowych, a już tym bardziej jezdni. Wyjątkiem od tego ostatniego jest sytuacja, gdy wzdłuż drogi wyznaczonego deptaka nie ma. Wtedy użytkownik hulajnogi może przemieszczać się po poboczu. W innych wypadkach, poruszanie się po drogach publicznych, w strefach zamieszkania oraz w strefach ruchu jest zabronione. W razie kontroli policyjnej za taki czyn czeka nas pouczenie lub mandat karny – w wysokości od 20 do 500 zł. Z kolei w przypadku kolizji bądź wypadków drogowych z udziałem urządzeń niedopuszczonych do ruchu, oprócz grzywny, ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania.
Obecne, hulajnogowe „bezprawie” powoduje, że nie istnieją także regulacje dotyczące prędkości urządzeń. A przecież niektóre z nich, jak dumnie opisują producenci, spokojnie wyprzedziłyby niejeden samochód z segmentu A. Oczywiście, czysto teoretycznie.
A będziesz rowerzystą
W zasadzie UTO, czyli urządzeniem transportu osobistego. W maju br. Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało o pracach nad wprowadzeniem nowelizacji przepisów ruchu drogowego. Zaprezentowany projekt zakłada, że kierujący UTO może korzystać z infrastruktury przeznaczonej dla rowerów, takiej jak droga dla rowerów i pas ruchu dla rowerów. Będzie też musiał posiadać uprawnienia do kierowania pojazdem, takie jak w przypadku roweru. Oznacza to, że niepełnoletni kierujący będą musieli wylegitymować się kartą rowerową lub prawem jazdy kategorii AM, A1, B1 lub T. Ponadto kierujący hulajnogą, korzystając z drogi dla rowerów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca oraz pierwszeństwa pieszym. W przypadku kolizji z pieszym domyślnie winnym zatem jest kierujący UTO.
W sierpniu poinformowano, że rozważane jest także „wpuszczenie” elektrycznych hulajnóg na chodniki. Warunkiem ma być przemieszczanie się z maksymalną prędkością 8km/h. Niejasno w środkach wskazano także intencję uporządkowania kwestii parkowania urządzeń.
Póki co, trwający od 2017 roku pat związany z unormowaniem ruchu hulajnóg trwa. Cierpią na tym duże miasta, które aktualny brak jakichkolwiek praw dotyka najbardziej.
Kraków od wojny do dyplomacji
Bieżący jest zatem problem w interpretowaniu przepisów (ich braku), przy rosnącej liczbie, coraz groźniejszych wypadków z udziałem kierujących e-hulajnogi. A przecież mówimy o urządzeniach, które wydajnie wpływają na wzrost elekromobilności, tym samym zmniejszając ilość pojazdów spalinowych w codziennym użytku oraz wspierają walkę z kryzysem klimatycznym (i to, mimo że napędzane są prądem produkowanym ze spalania węgla). W interesie publicznym nie jest zatem pozbycie się, ale raczej unormowanie ich obecności w transporcie. W ograniczonej własnymi środkami prawnymi sytuacji, aglomeracje w Polsce decydują się na własną rękę normować ruch e-hulajnóg.
Problemem, poza kwestiami bezpieczeństwa, pozostaje brak regulacji związanych z pozostawianiem urządzeń po zakończonej jeździe. Dotyczy on przede wszystkim użytkowników sieci wynajmu krótkoterminowego. I tu ciekawym przykładem jest nasze miasto, w którym pierwotnie urzędnicy wypowiedzieli operatorom prawdziwą wojnę. Powołując się na przepisy o Parku Kulturowym, jeszcze w poprzednim sezonie władze egzekwowały pomysł, by traktować e-hulajnogi jako przedmioty tarasujące drogi i chodniki jako przedmioty porzucone i z pomocą służb porządkowych odwoziły je do biura rzeczy znalezionych. Stamtąd operator odbierał je odbierał za opłatą, zaś tę miał egzekwować od samego użytkownika. Pomysł zaniechano jednak z uwagi na wątpliwości natury prawnej.
Zgodnie ze słowami Marcina Wójcika, urzędnika Zarządu Dróg Publicznych, za skuteczniejsze uznano pertraktacje. Efektem rozmów z największymi operatorami są, powstałe w miejscach dawnych stacji roweru Wavelo, „punkty mobilności”. Tym samym, w otoczeniu ścisłego centrum, gdzie ruch odbywa się niemal wyłącznie pieszo lub rowerowo, hulajnogi Bolt, Bird i Lime wypożyczać i pozostawiać tylko w wyznaczonych punktach. W obrębie ścisłego centrum oraz na alejkach parkowych mają też wyraźnie zwolnić – do maksymalnie 18 km/h.
Pytania, gdzie jeździć, jak szybko i jak zostawiać e-hulajnogi w przestrzeni publicznej pozostają nadal bez jednoznacznej odpowiedzi. O regulacje apelują mieszkańcy miast, w których urządzenia stają się prawdziwą udręką dla uczestników ruchu. Wątpliwości, których dziś nie reguluje prawo niech zatem rozsądza odpowiedzialność za bezpieczeństwo swoje i innych.