Rower uniwersalną szczepionką komunikacyjną na koronawirusa
Porozmawiajmy o Krakowie!
Dołącz do grupy
"Krakow.Eco - Zdrowa strona Krakowa"
na Facebooku
Ewolucja, która szybko przerodziła się w rewolucję – tak w skrócie nazwać można podejmowane, odważne kroki władz wielkich aglomeracji w tworzeniu, opartego na komunikacji rowerowej, nowego ładu publicznego na czas pandemii i po jej ustąpieniu. Zaproponowały je m.in. Nowy Jork czy Bogota, a Wiedeń i Berlin rozpoczęły ich implementację. Czy Kraków powoli dojeżdża do peletonu?
Błyskawiczny lockdown, kilkutygodniowa kwarantanna, a później…powrót do codzienności. Czyżby? Wszyscy, którzy na co dzień funkcjonowali korzystając z miejskiej komunikacji, szybko do rzeczonej normalności nie wrócą. Strach przed nazbyt autokarykaturalnym, przepełnionym autobusem linii 139, który do niedawna naginał czasoprzestrzeń (zarówno naginając czas przejazdu, jak i swoją teoretyczną pojemność) długo nie minie. Wraz z lękiem przed „zbiorkomem” mieszkańcy dużych miejscowości poszukują alternatyw dla metra (Krakusi nie muszą), tramwaju czy autobusu.
Co oczywiste, w tej sytuacji wielu z nas „przeprosiło się” z samochodem, który, podobnie jak plastikowe folie, nagle odzyskał twarz jako gwarant fizycznej ochrony przed zakażeniem. Ale nie od dziś wiadomo, że przepustowość dużych aglomeracji już dawno została przeciążona, a sam samochód nie może być alternatywą w dobie, optymistycznie ujmując, raczkującego kryzysu klimatycznego.
Jak to poukładać na nowo?
Niemalże z dnia na dzień, miasta, które dojrzale przez lata stawiały na rozwój komunikacji zbiorowej, stanęły przed olbrzymim wyzwaniem – jaka strategia komunikacyjna będzie najlepszą odpowiedzią na kryzysy epidemiologiczny i ekologiczny – atakujące z różną dynamiką, w tym samym czasie. Odpowiedź na tę zagadkę nie jest ani odkryciem tajemnicy Sagali, ani odnalezieniem Złotego Pociągu. Eksperci urbanistyki wskazują ją od lat. Podpowiedź w tytule swojego bestsellera znalazł Peter Walker, autor książki…
„Jak rowery mogą uratować świat?”
Brytyjski dziennikarz, przygotowując publikację z pewnością nie mógł przewidzieć pandemii. Doskonale jednak wiedział, że miasta w obecnej, zdominowanej przez ruch samochodowy formule, nie mają przyszłościowej racji bytu. Przystawione do ściany, dotychczas dostrzegające w „zbiorkomie” jedyną alternatywę dla samochodów miasta, doceniają potencjał dwóch kółek. Przynajmniej na poziomie koncepcyjnym i w zapowiedziach, Kraków podjął odważne decyzje o których piszemy dalej. Skupmy się najpierw na tym, jakie rozwiązania „prorowerowe”, a przy okazji, „propiesze”, zaproponowali jego nieco dojrzalsi koledzy.
Wiedeń ponownie wyznacza kierunek rozwoju Krakowa
Wiatr zmian zawiał prosto z miasta, które historycznie wniosło olbrzymi wkład w DNA Krakowa. Wiedeń niegdyś dał nam piękne secesyjne kamienice, a dziś przykład tego, jak organizować ruch miejski w czasach postpandemicznych. Austriacka stolica wprost oddała ruch uliczny pieszym i rowerzystom, jedną decyzją po prostu zamykając wjazd spalinowych pojazdów kołowych i w całości przekształcając niektóre ulice w miejskie deptaki, oddane rowerom, hulajnogom i innym pojazdom elektrycznym. Ponadto dofinansowane zostały budowy nowych ścieżek rowerowych oraz realizacja nieplanowanych wcześniej 30 projektów budowlanych poszerzających infrastrukturę drogową.
Das diesjährige #Bauprogramm für den #Radverkehr steht fest: Bereits im Sommer wird mit den Arbeiten für über 30 Projekte gestartet. So wird das Radeln in der Stadt noch komfortabler und sicherer 🚲 👉 https://t.co/mbJW6MsCqV #fahrradwien #wien pic.twitter.com/QzfTYnXLF1
— Fahrrad Wien (@fahrradwien) May 12, 2020
Na efekty nie trzeba było długo czekać – na jednej z najruchliwszych ulic Wiednia, Praterstrasse, wiosną 2020 liczba odnotowanych rowerzystów wzrosła o 66% w porównaniu z 2019.
#Wiedeń.ska ulica Praterstraße została zamieniona w tymczasową ścieżkę #rower.ową. Kilka zdjęć przed i po. Wiosną 2020 liczba odnotowanych rowerzystów na Praterstern wzrosła o 66% w porównaniu z 2019 . Więcej w linku https://t.co/8Cfp4gcxNc #popupbikelane #Smartcity @fahrradwien pic.twitter.com/0prGlyEqAe
— Eurocomm-PR Wiedeń/Kraków (@EurocommPR_KRK) May 11, 2020
Nowy Nowy Jork i rowerowa Filadelfia
Jedno z najbardziej dotkniętych epidemią miast, słynne z doskonałej komunikacji miejskiej i olbrzymich korków, z dnia na dzień nauczyło się żyć po nowemu. Władze miasta, jednocześnie rozładowując metro i zachęcając obywateli do budowania odporności i sprawności fizycznej, postawiły na rower. Sieć miejskich jednośladów została oddana mieszkańcom do darmowego użytku na okres 30 dni. W czasie najbardziej radykalnych obostrzeń, miejski rower CitiBike zanotował 67-procentowy wzrost liczby przejazdów. Kultowy dziennik „The New York Times” w połowie marca poinformował o przekraczającym możliwości producentów zapotrzebowaniu na jednoślady. W odpowiedzi na radykalną, a jednocześnie organiczną zmianę w zachowaniach komunikacyjnych, burmistrz Nowego Jorku zdecydował o przemianowaniu 12 mil arterii samochodowych w ciągi pieszo-rowerowe.
Na podobny ruch zdecydowała się Filadelfia. Po otwarciu dla rowerzystów zaledwie 4,5- milowego odcinka głównej miejskiej arterii, zaobserwowano wzrost zainteresowania bicyklem jako środka transportu o, bagatela, 150 procent!
215 kilometrów DDR w przeciągu tygodnia – tak się to robi w Bogocie
Pierwotnie tylko na czas pandemii, a najprawdopodobniej już na stałe – kolumbijska stolica wyznaczyła nowy trend w komunikacji miejskiej, oferując swoim mieszkańcom ciąg pieszo-rowerowo-rekreacyjny, realizowany bezpośrednio w miejscu, gdzie do tej pory poruszały się wyłącznie samochody i autobusy miejskie. W sumie, w przeciągu zaledwie tygodnia, dotychczasowy zasięg dróg rowerowych wzrósł z około 500 do 715 kilometrów. Efekty zmian wprowadzonych przez burmistrz Claudię Lopez zaskoczyły miejskich włodarzy tak mocno, że póki co zdecydowano, że tzw. Ciclovie, drogi rowerowe, zostaną udostępnione pieszym i amatorom jednośladu na stałe.
Dalekie podróże międzynarodowe wciąż są zabronione, więc z Południowej Ameryki wracamy znacznie bliżej krajowego podwórka, powoli kierując się do Krakowa. Ale zanim zdradzimy plany władz stolicy Małopolski, warto na chwilę zatrzymać się w hipsterskim Berlinie, który wbrew swojej naturze i zgodnie ze światowym nurtem stawia na rowery.
Zaproponowane rozwiązania, polegające na poszerzeniu pasów rowerowych, mają oczywiście na celu przygotowanie miasta na coraz większy ruch rowerowy. A ten już teraz bije własne rekordy popularności, w niektórych częściach metropolii wykazując nawet 30-procentowy udział w całkowitym bilansie komunikacji. W czasie pandemii zadecydowano o przemianowaniu wielu pasów ruchu na drogi rowerowe, jednocześnie zaznaczając je żółtym, mocno zwracającym uwagę oznakowaniem. Efekty na poniższym filmiku:
Kraków zaczyna pedałować. Gdzie dojedzie?
Droga do Krakowa z Nowego Jorku, Bogoty, Pekinu, a nawet niedalekich Wiednia i Berlina, to oczywiście dystans zdecydowanie „nierowerowy” dla większości śmiertelników. Znacznie łatwiejsze okazuje się dotarcie urzędników do informacji o sprawdzonych rozwiązaniach z całego świata. I w tym kontekście z dużym optymizmem, ograniczonym, jednakże hamulcem rozsądku i świadomości realizowania obietnic, nasza redakcja podeszła do zapowiedzi władz miejskich o tworzeniu tzw. „Krakowskiej Tarczy dla Mobilności”. W dokumencie zauważono, że rower staje się naturalną odpowiedzą na nowe realia komunikacyjne mieszkańców naszego miasta. Na czas pandemii wprowadzono rozwiązania tymczasowe, likwidując pasy ruchu samochodowego kosztem utworzenia 7 kilometrów nowych dróg rowerowych i chodników.
Wyznaczono także plan pilnej realizacji tymczasowych lub stałych dróg rowerowych, umożliwiających wygodniejszy wjazd do centrum. Jako problematyczne i najbardziej niecierpiące zwłoki wskazano odcinki ulic: Grzegórzeckiej, Wielopole, Dietla, Bernardyńskiej i odcinka łączącego ulicę Westerplatte z św. Gertrudy.
Zadecydowano także o zmianach w okolicach Mostu Grunwaldzkiego, wskazując ten węzeł komunikacyjny jako „lejek ruchu rowerowego”, w którym spotykają się trasy z całego południa miasta. Tym samym, zadecydowano o przebudowie tamtejszej infrastruktury, polegającej na zlikwidowaniu pasa ruchu samochodowego w kierunku centrum i zamiany w dwukierunkowy ciąg rowerowy – po każdej stronie mostu.
Kolejne zaplanowane zmiany dotyczą organizacji infrastruktury oddalonej od centrum miasta. Tymczasowe drogi dla rowerów wyznaczone mają zostać na ulicy Nowohuckiej oraz na ulicy Księcia Józefa, zaś nowe pasy dla rowerów powstaną na ul. Ofiar Dąbia i na ul. Pilotów.
Krakowska tarcza ma także zapisy o celach związanych z edukacją mieszkańców. Włodarze miejscy, na razie nie wskazując konkretnych rozwiązań, zamierzają przekonywać do rowerów osoby młode i sprawne fizycznie. Tak, by długofalowo zrezygnowały z komunikacji zbiorowej, a przede wszystkim z samochodów.
Na efekty założonych działań trzeba będzie jeszcze poczekać. Już teraz jednak docenić można szybką inicjatywę urzędników miejskich z Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie. Pozostaje wyrazić nadzieję, ze słowa zostaną szybko przekute w działania oraz żal, że aby zrozumieć jak ważny społecznie jest rower, niektórym potrzebny był koronawirus.