Jaki wpływ na zmiany klimatyczne mają zwierzęta?
Porozmawiajmy o Krakowie!
Dołącz do grupy
"Krakow.Eco - Zdrowa strona Krakowa"
na Facebooku
Niedawno całkiem głośno zrobiło się o dzikich świniach – a raczej o ich wpływie na światową produkcję zanieczyszczeń. Zwierzęta gospodarskie i dzikie emitują zaskakujące ilości CO2, a ich działania mają gorszy wpływ na klimat, niż spaliny samochodów.
Fenomen dzikich świń
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez australijskich naukowców z University of Queensland w Australii i University of Canterbury w Nowej Zelandii, żerujące na ponad 36 tys. km2 dzikie świnie, w znaczący sposób przyczyniają się do zanieczyszczania środowiska. Zwierzęta przekopują glebę w poszukiwaniu pożywienia, przyczyniając się do emisji CO2. O’Bryan, jeden z badaczy tego zjawiska, wyjaśnił podczas rozmowy z „The Guardian”, że użytkowanie gruntu ma znaczenie dla emisji CO2 – niezależnie od tego, czy jest to ingerencja ludzka, czy niekoniecznie. Działalność dzików euroazjatyckich, czyli zdziczałych świń domowych i ich hybryd, powoduje uwalnianie 4,9 milionów ton dwutlenku węgla roczne. To ogromne wartości, porównywalne do orania ogromnych terenów rolniczych czy leśnych.
Ogromne ilości CO2 produkowana przez zwierzęta nie są obojętne dla środowiska, a te imponujące dane mogą prowadzić do wniosku, że działania ludzi nie mają znaczenia dla zmian klimatycznych. To jednak błędne myślenie. Przede wszystkim dlatego, że to człowiek przyczynił się do rozpowszechnienia dzikich świń na całym świecie. Jednak to nie euroazjatyckie dziki są najważniejszym problemem dla środowiska. Kluczowym rozwiązaniem jest ograniczenie hodowli zwierząt, czyli również spożywania mięsa.
Hodowle zwierząt gorsze niż samochody?
W samej Europie zwierzęta hodowlane przyczyniają się do emisji około 502 ton dwutlenku węgla rocznie. W ciągu ostatnich kilku lat te wartości gwałtownie wzrastają. Zapotrzebowanie na produkcje mięsne i roślinne jest ogromne, a zanieczyszczanie środowiska rośnie wprost proporcjonalnie do wylesiania terenów i przetwarzania żywności.
Niektóre dane wskazują, że hodowle zwierząt stanowią od 10 do 51 procent globalnej emisji gazów cieplarnianych. W czołówce negatywnego wpływu na środowisko znajduje się produkcja mięsa wołowego, jednak wieprzowe czy drobiowe mięso nie jest obojętne dla klimatu. Ograniczenie emisji CO2 i innych gazów wytwarzanych przez hodowle zwierząt nie jest łatwym zadaniem. Przyrost naturalny przyczynia się do wzrostu zapotrzebowania na żywość. Przemysłowa produkcja mięsa i nabiału ma negatywny wpływ na środowisko i na zdrowie – według badań Europa spożywa znacznie więcej mięsa niż jest to zalecane w ludzkiej diecie. Częściowe lub całkowite ograniczenie spożywania mięsa byłoby więc korzystnym rozwiązaniem dla planety i zdrowia.
Produkcja kilograma mięsa wołowego przyczynia się do emisji około 26,6 kilogramów dwutlenku węgla, zużywając jednocześnie 15 tysięcy litrów wody. Kilogram baraniny to wyemitowanie do atmosfery 23 kilogramów CO2, jagnięciny to aż 39 kilogramów. Nie mówiąc nawet o zużyciu zbóż, aby wyhodować zwierzęta. Około 30% ziem uprawnych na świecie wykorzystuje się w celu hodowlanym. Pochłaniają one nawet 70% dostępnej wody pitnej. Konsumowane w nadmiarze mięso okazuje się więc większym zagrożeniem dla środowiska niż transport samochodowy.
Problemem dla środowiska nie są zwierzęta, a ich hodowle podporządkowane człowiekowi. Ośrodki produkujące mięso nie mają nic wspólnego z życiem dzikich zwierząt, podobnie jak wskaźniki emitowanych przez nie zanieczyszczeń. Oczywiście, znalezienie łatwego rozwiązania jest niemożliwe. Produkcja zbóż i roślin również pochłania zasoby wodne i przyczynia się do emisji CO2. Te wskaźniki są jednak dużo niższe, a to wystarczający argument dla eko-wrażliwych mieszkańców planety. Zmniejszenie śladu węglowego i ograniczenie spożycia mięsa to korzyści dla klimatu oraz zdrowia ludzi.
Zobacz także: Dzik jest dziki, nie jest zły. Jak Kraków radzi sobie z dziką zwierzyną?